"Każdy człowiek ma tylko jedno życie, więc powinniśmy je szanować..."
Ciemność. Jedynym światłem, które migotało pokazując pewną postać był księżyc. Szła uliczkami miasta z papierosem w ustach. Jasnoniebieskie włosy były krótkie, jednak dawały urok dziewczynie. Oczy o kolorze różu i fioletu bywały straszne. Zwyczajny człowiek nie zawahał by się nazwać ją potworem. Biało-niebieskie ubranie sprawiało wrażenie, że ów kobieta jest małym dzieckiem. Obojętny wzrok. Ręce w kieszeni. To zawsze ją charakteryzowało. Bali się jej. Była najsilniejszym magiem ze swojej drużyny. Chociaż wszyscy byli silni. I co teraz? Pierdolona rada ich zniszczyła. Święci magowie... Gówno prawda. Nie byli żadną mroczną gildią. Robili to co do nich należało. Zabijali. Lecz tylko tych, którzy na to zasłużyli. Nie byli pierwszą, lepszą drużyną morderców. Szybko i skutecznie. Tak załatwiali sprawy. Jednak hajs musiał się zgadzać , nie? Nie ma nic za darmo. Byli sprawiedliwym wyrokiem. Wiele małych wsi uratowali przed napadami. Nieważne jak silny jest przeciwnik. Mówili o nich, jak o zbawicielach. Jak o bóstwach. Zresztą czymś takim byli. Nie można zostać od tak oczyszczonym. Trzeba odbyć karę. Oni byli karą. Nie chodziło o sławę ani o rozgłos, a o sprawiedliwość. Dziękowali. Budowali pomniki. Opowiadali potomstwu o nich. Złodzieje, bandyci, gwałciciele, zabójcy, a nawet największe mroczne gildie byli wrogami drużyny księżyca. Trzęśli portkami na ich widok. Cel ich życia na tym polegał. Musieli bronić i straszyć. Działali wiele lat. Czy się starzeli ? Powoli. Posiadali praktycznie wieczną młodość. Potwory. Tak mówiła o nich rada. Dotychczas myśleli, że nie mają wrogów w ich postaci. Dwieście lat. Tyle działali. Poprzednicy magicznego "rządu" nie mieli nic przeciwko. Nawet ich wychowywali, gdy znikąd się pojawili jako niemowlaki. Rada się zmieniała, a oni nie. Aż w końcu po stu pięćdziesięciu latach odeszli, zostawiając swych przybranych rodziców. Zaczęli działać na korzyść świata. A teraz ? Nowo wybrana dziesiątka ich zniszczyła. Nienawidzili ich? A może po prostu nie wiedzieli o historii? Wszystko wydawało się takie zagmatwane... Mieli chronić jej drużyny. Przecież byli adoptowani w 601 roku....Dziewczyna weszła do ciemnego zaułka. Tułała się bez celu. Nie wiedziała gdzie ma się podziać.
-Moje życie jest bez sensu... - westchnęła wyrzucając papierosa. - Kurwa skończyły się... - jęknęła potrząsając pudełkiem.
-Skoro jest takie bez sensu to może je zakończymy dziecino? - usłyszała za sobą głos. Po chwili była przyciskana do ściany przez jakiegoś typa. Sadystyczny wzrok. Ręka na jej szyi. Nóż trzymany w drugiej dłoni. Czyli tradycyjny przykład ludzi, których niszczyła. Choć ludźmi by ich nie nazwała. Zboczyli ze ścieżki człowieczeństwa. Jej nadal obojętny wzrok przeszywał mężczyznę na wylot.
-Co udajesz twardą ?! A może chcesz, żebym cię poćwiartował ?! - krzyknął jej w twarz, opluwając przy tym.
Nic sobie z tego nie robiąc, odgarnęła gruby kosmyk włosów z czoła. Znajdująca się tam zielona plamka zabłysnęła. Drugą ręką dotknęła go w okolicach serca, szepcząc słowa w innym języku. Zerwał się wiatr. Tęczówki kobiety stały się czerwone.
-Niech sprawiedliwość cię osądzi ! Zgiń ! - krzyknęła.
Na ciele napastnika zaczęły się pojawiać pęknięcia.
-Co do... Aaaaaaaaaa ! Piecze !!!! - puścił dziewczynę i zaczął wić się po ziemi. Na skórze występowały pojedyncze poparzenia. Niebieskowłosa zacisnęła prawą dłoń w pięść. Mężczyzna wybuchł. Tak po prostu. Wielka plama krwi ubrudziła sprawczynie i ściany budynków. Tu się znalazła noga, tam się walały inne części ciała, które zostały bestialsko zniszczone.
-Ze mną się nie zadziera... - szepnęła i udała się w stronę plaży.
Szła chwiejąc się. Powieki stawały się coraz cięższe. Musiała się wyżyć. Zabiła by go zwykłym uderzeniem w głowę. Ale chciała wyładować swe napięcie. Swą rozpacz po utracie bliskich osób. Padła na piasek. Zamknęła swoje oczy, nie wiedząc czy jeszcze kiedykolwiek się obudzi...
~*~
Ohayo ! Jestem Kaori Mikashi i będę pisała tą dziwną historie :p
Może nie wygląda,ale jest o anime Fairy Tail.
Jednak to nie takie zwykłe Fairy Tail, a tak zwane "Fairy Tail OC"
Dla niewtajemniczonych jest ono opowiadaniem z wymyśloną główną postacią.
Cóż... mam nadzieję, że się podobało.
Od razu wam powiem, że osoby, które nie tolerują wulgaryzmów, drastycznych scen lub fragmentów erotycznych mogą sobie dać spokój...
To nie będzie przesłodzony blogasek, a krew, krew, krew i trochę miłości.
Na razie jest to prolog. Rozdział 1 może pojawi się jeszcze dziś.
To się zobaczy.
A więc póki co do zobaczenia i niech ramen będzie z wami !
Jezus maria...
OdpowiedzUsuńTO NAJZAJEBISTSZY PROLOG jaki czytałam XDD Ty sadystko! Nie no żartuje. C: Idę czytać dalej Kaori-chan!
Ciekawie się zapowiada ;-)
OdpowiedzUsuń