Weszły do małego pomieszczenia, które przypominało salon. Żółte ściany ozdobione były czarno-białymi obrazami. Na wprost drzwi znajdowało się wyjście do ogrodu. Kremowa kanapa pomieściłaby spokojnie pięć osób. Na dodatek w rogach pokoju, znajdowały się fotele w tym samym kolorze. Po środku stał ogromny stolik do kawy, wykonany z ciemnego drewna.
-Pracujemy tutaj trzynaście godzin dziennie. Dlatego został wybudowany salon, żebyśmy mogli się odstresować - wytłumaczyła, widząc miny dziewczyn.
Faktycznie, były dość nietypowe. Szeroko otwarte oczy i usta. Sprzedawczyni pomachała dłonią przez ich twarzami. Zamrugały kilkakrotnie i dopiero zrozumiały, że ze zdziwienia, aż odpłynęły.
-Siadajcie - powiedziała, wskazując na kanapę.
Jak mówiła, tak zrobiły. Usadawiając się wygodnie, spojrzały wyczekująco na brązowowłosą.
-Od czego by tu zacząć? Ach, no tak nie przedstawiłam się! Nazywam się Evelynn Smith. Możecie mi mówić Eve. Od paru lat mieszkam w Lovewater. Chyba już na pamięć znam wszystkie legendy - mówiła, uśmiechając się do magiń.
-Legendy? To jest ich więcej? - spytała Lisanna.
-Oj, tak. Jest ich bardzo dużo, jednak ponad połowa została wymyślona przez pijaków. Są o syrenach, perłach, różnorodnych rafach koralowych. Lecz to nie one interesują turystów. Jest taka jedna. O Królowej Miłości. Bardzo stara. To dzięki niej miasto się tak nazywa - powiedziała - Zaparzę herbaty.
Odeszła w stronę małej kuchenki, której dziewczyny z początku nie zauważyły. Znacząco się na siebie spojrzały. Wiedziały, że to nie będzie zwykła legenda, a coś, co je zaprowadzi do przebudzenia nieznajomej.
Po chwili Eve przyniosła tacę z herbatą. Znajdował się też tam sernik.
-No cóż... Czas zacząć opowieść - rzekła, popijając napój - Dawno temu, gdy na terenie tego miasta były łąki, mieszkała tu pewna kobieta. Ci, którzy ją widzieli, twierdzili, że jest to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Cała była skąpana w kolorze różu. Mówiła, że róż, to znak miłości. Jej charakter trudno było określić. Niby spokojna, lecz posiadała destrukcyjną moc. Mogła sprawić, by uczucie miłości wygasło. Lecz nigdy tego nie zrobiła. Często godziła kochających się ludzi. Gdy widziała sprzeczkę między małżeństwem, czy dziewczyną i chłopakiem, nie zostawiała tego. Kiedy pierwsi osadnicy przybyli na te tereny, spotkali ją. Wiele im pomogła. Chodziły plotki, że to Bóg zesłał do nich anioła. Co raz więcej ludzi przybywało. Miasto została nazwane na jej cześć. "Lovewater" oznacza "Wody miłości". Były budowane domy, aż w końcu ten teren został zaludniony. Przestała się pokazywać tak często jak kiedyś. Ale była. Nie odchodziła z miejscowości. Zamieszkała na małej wysepce w kształcie serca. Stała się naszą patronką. Obdarzyła ludzi darem. Potrafili ujrzeć, który człowiek będzie dla nich idealny. Jednak ta sielanka musiała się kiedyś skończyć. W mieście pojawiły się potwory. Trudno było określić jakie. Niektórzy twierdzili, że to nieumarli, a inni widzieli wilkołaki. Wszystko było niszczone. Kawałek po kawałku. Ludzie ginęli z rąk obcych stworzeń. Królowa Miłości nie mogła nic zrobić. Smutnym wzrokiem patrzyła tylko, jak jej lud zostaje brutalnie wybijany. Lecz światłość zawitała do bram osady. Pojawiło się pięcioro ludzi. Nie byli zwykli. Posiadali mocy, o których zwyczajny człowiek mógł tylko pomarzyć. Unicestwili potwory. Ocalali mieszkańcy chcieli wybudować na ich cześć pomnik. Odmówili. Królowa Miłości w podzięce stała się sługą tych ludzi. Odeszła, a dar, który rzuciła na wioskę prysł. Jednak teraz jest inaczej. Wyczuwamy jej obecność. Jakby znowu się pojawiła. To było moje najbardziej magiczne przeżycie - sprzedawczyni skończyła historię.
-Ale jak to przeżycie? - spytała Lisanna.
-Podobno mieszka tu pani od kilku lat... - powiedziała Juvia.
-Czasami trzeba skłamać - westchnęła - Mam do was jedną prośbę. Uratujcie Etsuko z wiecznego snu...
Zamknęła oczy i rozpłynęła się powietrzu.
-Czy to był duch?! - krzyknęła białowłosa.
Magini wody jej nie odpowiedziała. Targały nią mieszane uczucia. Czy Etsuko to ta dziewczyna, która jest w gildii?
Po chwili Eve przyniosła tacę z herbatą. Znajdował się też tam sernik.
-No cóż... Czas zacząć opowieść - rzekła, popijając napój - Dawno temu, gdy na terenie tego miasta były łąki, mieszkała tu pewna kobieta. Ci, którzy ją widzieli, twierdzili, że jest to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Cała była skąpana w kolorze różu. Mówiła, że róż, to znak miłości. Jej charakter trudno było określić. Niby spokojna, lecz posiadała destrukcyjną moc. Mogła sprawić, by uczucie miłości wygasło. Lecz nigdy tego nie zrobiła. Często godziła kochających się ludzi. Gdy widziała sprzeczkę między małżeństwem, czy dziewczyną i chłopakiem, nie zostawiała tego. Kiedy pierwsi osadnicy przybyli na te tereny, spotkali ją. Wiele im pomogła. Chodziły plotki, że to Bóg zesłał do nich anioła. Co raz więcej ludzi przybywało. Miasto została nazwane na jej cześć. "Lovewater" oznacza "Wody miłości". Były budowane domy, aż w końcu ten teren został zaludniony. Przestała się pokazywać tak często jak kiedyś. Ale była. Nie odchodziła z miejscowości. Zamieszkała na małej wysepce w kształcie serca. Stała się naszą patronką. Obdarzyła ludzi darem. Potrafili ujrzeć, który człowiek będzie dla nich idealny. Jednak ta sielanka musiała się kiedyś skończyć. W mieście pojawiły się potwory. Trudno było określić jakie. Niektórzy twierdzili, że to nieumarli, a inni widzieli wilkołaki. Wszystko było niszczone. Kawałek po kawałku. Ludzie ginęli z rąk obcych stworzeń. Królowa Miłości nie mogła nic zrobić. Smutnym wzrokiem patrzyła tylko, jak jej lud zostaje brutalnie wybijany. Lecz światłość zawitała do bram osady. Pojawiło się pięcioro ludzi. Nie byli zwykli. Posiadali mocy, o których zwyczajny człowiek mógł tylko pomarzyć. Unicestwili potwory. Ocalali mieszkańcy chcieli wybudować na ich cześć pomnik. Odmówili. Królowa Miłości w podzięce stała się sługą tych ludzi. Odeszła, a dar, który rzuciła na wioskę prysł. Jednak teraz jest inaczej. Wyczuwamy jej obecność. Jakby znowu się pojawiła. To było moje najbardziej magiczne przeżycie - sprzedawczyni skończyła historię.
-Ale jak to przeżycie? - spytała Lisanna.
-Podobno mieszka tu pani od kilku lat... - powiedziała Juvia.
-Czasami trzeba skłamać - westchnęła - Mam do was jedną prośbę. Uratujcie Etsuko z wiecznego snu...
Zamknęła oczy i rozpłynęła się powietrzu.
-Czy to był duch?! - krzyknęła białowłosa.
Magini wody jej nie odpowiedziała. Targały nią mieszane uczucia. Czy Etsuko to ta dziewczyna, która jest w gildii?
....
Noc. Ciemna postać mierzyła z łuku w jakiś cel. Po chwili strzała czmychnęła ze lekkim świstem. Obolały jęk, jaki zagłuszył ciszę, zdecydowanie nie należał do zwierzęcia. Zgrabna sylwetka powoli szła w kierunku ofiary.
-Czego chcesz?! Ja nic nie wiem! - krzyczał mężczyzna, leżący na ziemi.
Z jego nogi wypływała ciepła krew. Jasny księżyc oświetlił myśliwego. Czarnowłosa dziewczyna, wpatrywała się bez krzty współczucia w młodego chłopaka. Nachyliła się nad nim.
-Jesteś z rady, nie? - spytała, wyprostowując się.
-N-nie, wcale n-nie!!!
Cały spocony, patrzył się z przerażeniem w kobietę. Chociaż było ciemno, widział, że celuje do niego z pistoletu.
-Kłamiesz! - kozakiem przycisnęła jego twarz do ziemi.
-No dobra! Powiem wszystko! Tak jestem z rady! Tylko mnie oszczędź!
-Jesteś zwykłym strażnikiem, czy kimś wyżej położonym? - spytała
Nic nie odpowiedział. Był zbyt sparaliżowany. Bał się. Był strażnikiem. Jednak istniało ryzyko, że jeżeli to powie, to go zabije. A jak jej wmówi, że jest wyżej położony to co? Uprowadzi go? Istniało tak wiele możliwości...
-Śmierdzisz już od tego strachu. Na wiele się nie zdasz. Dobra, powiedz mi, gdzie jest gildia Fairy Tail.
-W Magnolii! - powiedział szybko.
-A jakieś konkrety? Gdzie jest dokładnie ta cała Magnolia? - zapytała, patrząc groźnie na mężczyznę.
Cisza. Jego szeroko otwarte oczy błagały o litość.
-Nie lubię zabijać ludzi, ale jesteś z rady. A ludzie z rady powinni zginąć - mówiąc to, strzeliła bez mrugnięcia okiem w czaszkę swojej ofiary.
Kopnęła ciało zmarłego pod drzewo i ruszyła przed siebie.
-Czeka mnie długa droga... - westchnęła
Wycofała swoje bronie do wymiaru, gdzie je trzymała. Zmieniła się w szarego wilka i pędem ruszyła przez ciemny las.
-Jasna cholera Etsuko... Tradycyjnie wkopałaś się w bagno... - pomyślała wilczyca.
~*~
Możecie mnie hejcić...
Hejcić ile wlezie >.<
Totalna klapa z tego rozdziału :C
Nie lubię pisać w weekendy...
Normalnie jak siadam do kompa, to od razu wena przychodzi sama...
Ale dzisiaj tak nie było...
Tak więc podejrzewam, że notki jutro nie będzie ;(
Nie chciało mi się już czytać tego chłamu w poszukiwaniu błędów, więc za wszystkie błędy przepraszam.
Toshiro : A przechodząc do innych spraw...
No i mamy pierwszą postać z konkursu :P
No i...
Powitajmy ciepło nową czytelniczkę :)
Witam Cie serdecznie, Aysune Chan :)
Mam nadzieję, że nie będziesz się nudzić, czytając ten mój chłam >.<
No to...
do poniedziałku?
A jeszcze jedno!
Miku i Mavis!
Jeżeli w najbliższym czasie nie wyślecie mi na gmaila opis swojej posatci, to zrobię was tak jak sobie upodobam >.<
I już mam nawet na was pomysł :P
Huehuehue xD
I tak na marginesie...
Fairy Tail wraca oficjalnie w kwietniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:D
Ramen!
I tak na marginesie...
Fairy Tail wraca oficjalnie w kwietniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:D
Ramen!
Yaay! Shaila robi bum i bum i zabija debili z rady, którzy zawsze nazywali nakama z Fairy Tail bandą idiotów! Mają za swoje! Ah i moje kozaczki XDD Błędów nie znalazłam i co ty gadasz, że chłam! To nie prawda! XD Naprawdę tą legendą przeszłaś sama siebie. A jeszcze jak ta babka zniknęła to już wgl. I zamieniłam się w wilka *-* xDD Fairy Tail wraca! Też już czytałam :3 Ciekawe czy ten powrót to tak 'tajna akcja Fairy Tail' xD Buziam!
OdpowiedzUsuń*Shaila Black*
Znowu jestem pierwsza. A. Aaa. Aaa? Widzisz? A?
UsuńShiro: Zamknij się już. *nakłada jej worek na łeb i wrzuca do piwnicy*
A mi się wydaję, że taki nudny rozdział ;_;
UsuńLegendą przeszłam samą siebie? Kobieto ja nie potrafię wymyślać legend. Tą zrobiłam trochę tak na odwal ;_;
Wiedziałam, że Ci się spodoba dodatek zamiany w wilka >.< ale nie powiem czemu ma to służyć! Zdradzę tylko, że jest to jeden z wątków fabuły :P
Jesteś pierwsza, bo się chyba na mnie obraziły ;_; Toshiro, powieś mnie! Mam doła, bo tylko Shaila-chan czyta ;_;
Toshiro : *bierze linę*
Co?! Czekaj ja tylko żartowałam!!!
Toshiro : *wiesza Kaori*
~Toshiro Hitsugaya i Kaori Mikashi, aktualnie powieszony wrak człowieka >.<
No,no, no. Legenda dość ciekawa. Zajebiście. Róże piękne kwiaty to i piękna kobieta, a ta baba była duchem niezłe miałam WTF XD Prośba pisz trochę dłuższe rozdziały, bo krótkie ;-;. DObra na tym opowiadanku skończę. Resztę dokończę czytać kiedy indziej ! Życzę zdrowia i weny, pozdrawiam ! Ja ne ! ^^
OdpowiedzUsuń