Szły uliczkami miasta. Ubrane w luźne sukienki, były zaszczycane spojrzeniami mężczyzn. Dwie maginie z Fairy Tail. Z zewnątrz typowy "poker face", jednak w środku... Rządziły nimi mieszane uczucia. Słyszały legendę, która chociaż nie mroziła krew w żyłach, to jednak opowiedziałam im to kobieta, która była... żywym trupem. Rozpłynęła się. Tak po prostu się rozpłynęła...
-Jak myślisz Lisanna-san, gdzie powinniśmy szukać Amuleta-san ? - spytała Juvia, patrząc się przed siebie.
-Czemu od razu szukać? Kupiłyśmy kostiumy, więc musimy się zabawić! - krzyknęła i pociągnęła przyjaciółkę w stronę plaży.
-Ale... - magini wody próbowała wyszarpać się z uścisku białowłosej.
-Oj nie marudź!
Zrezygnowana niebieskowłosa, poszła za koleżanką. Szum fal był kojącą pieśnią dla uszu. Ciepły piasek grzał przyjemnie w stopy, a słońce świeciło radośnie na Lovewater. Juvia znalazła wolne miejsce na plaży, lecz zdała sobie z czegoś sprawę.
-Chwila, przecież nie mamy sprzętu plażowego... - powiedziała
-Już się wszystkim zajęłam!
Locksar odwróciła się w stronę młodszej Strauss. (nie wiem czy dobrze napisałam >.<)
-Ona chyba przyjechała tu tylko po to... - pomyślała, widząc Lisanne, która rozkładała sprzęt plażowy.
Niespodziewanie pociągnęła niebieskowłosą do wody.
-Gramy w siatkówkę! - zawołała, serwując górą wprost na Juvie.
Magini chciała przyjąć piłkę, jednak... przeleciała przez nią. No tak, przecież gdy znajduje się w wodzie, to się nią staje...
-Juvia idzie poleżeć - rzekła
Chciała już wyjść z morza, lecz przyjaciółka jej nie pozwoliła. Korzystając z jej zdziwienia, jeszcze raz ją zaciągnęła do wody. I tak ciągle. Mijały godziny, a one ciągle się wygłupiały. Dokładnie to Lisanna się wygłupiała. Juvia próbowała wymyślić jak ją zmusić, by poszukały amuletu. Pewnie jako jedyna grupa zostały w tyle... Jeszcze Bickslow nie przyjechał z nimi...
-Lisanna-san! Niech Lisanna zrozumie, że Juvia i Lisanna powinny poszukać Amuleta-san! - krzyknęła nie wytrzymując już.
-No dobra, dobra... - powiedziała, zabawnie nadymając policzki - Ale pod jednym warunkiem! Robimy wyścig, która szybciej dopłynie do tamtej wysepki! - zaproponowała, a raczej rozkazała, wskazując na mały punkcik - Ta, która wygra wybiera co będziemy robić jutro i przez resztę tego dnia.
Juvia nie czekając na żaden znak, całkowicie zmieniła się w wodę i popędziła do wysepki. Za jej śladem poszła białowłosa.
-Take over : syrena!
Chociaż Lisanna deptała przyjaciółce po piętach, nie mogła jej dogonić. Wyspa przybliżała się coraz bardziej. Niebieskowłosa już dawno siedziała na piasku. Gęsty las drzew zachwycał widokiem. Palmy, dęby, brzozy... Tyle rodzajów, że w głowie się kręciło.
-To nie fair! Woda to Twój żywioł, więc wiadomo było, że wygrasz! - wołała białowłosa.
-Czyli Juvia wybiera co robimy... przeszukamy tą wyspę - powiedziała - Lisanna-san, zamień się w ptaka.
-Nie będziesz mi rozkazywać... - szepnęła do siebie, lecz zrobiła to, o co poprosiła druga magini.
Trzymając niebieskowłosą szponami za ubranie, wzniosła się wysoko. To co ujrzały, zdziwiło je nie mało. Średniej wielkości wysepka była w kształcie... serca!
-Czy to... - zaczęła białowłosa.
-...wyspa z legendy? - dokończyła Juvia.
Patrzyły się tak w osłupieniu. Nie mogły uwierzyć. Jednak to miało sens. Królowa Miłości i Amulet miłości. Możliwe, że w jakiś sposób łączyły się ze sobą.
-Podleć tam - powiedziała magini wody, pokazując na małą zatoczkę z tyłu wyspy.
Szybko się tam wybrały. Myślały, że to las z przodu wysepki jest wspaniały, jednak patrząc na zatokę, odjęło im całkowicie mowę. Położona w dolinie, mała polana otoczona była wodą, a na niej jedno, ogromne drzewo. Siedziała pod nim lekko nie wyraźna postać. Dziewczyny zastanawiała się przez chwilę czy podejść. Ciekawość zwyciężyła. Podlatując bliżej, dostrzegły dokładny zarys sylwetki. Krótkie włosy. Przydługie szaty, które najprawdopodobniej były kimonem. A wokół latające motyle. Postać się podniosła. Powoli zmierzała w stronę magiń. Wychodziła z cienia, padającego na nią. Słońce zaczęło oświetlać nieznajomego, a raczej nieznajomą. Dziewczyny, które już dawno stały na ziemi, przybrały bojowe pozycję.
-No, no. Ile to już minęło, kiedy ostatnio widziałam normalnego człowieka? - powiedziała cichym i smutnym głosem.
Światło całkowicie ukazało postać. Była cała skąpana w różu.
-Chyba niestety wiem po co przyszłyście - rzekła, podnosząc wzrok na kobiety.
Jej tęczówki jako jedyne nie były różowe, a niebieskie, niczym błękit morza.
-Obie jesteście zakochane. Szalenie zakochane. Jednak tylko jedna odnajdzie szczęście. Nawet najdroższego przyjaciela trzeba umieć poświęcić dla tego wspaniałego uczucia. Jednak nie po to przyszłyście, prawda? Jednej z was dam odwzajemnioną miłość. To będzie próba z podwójną nagrodą. To będzie walka o prawdziwą miłość... - rzekła patrząc w niebo.
-To nie fair! Woda to Twój żywioł, więc wiadomo było, że wygrasz! - wołała białowłosa.
-Czyli Juvia wybiera co robimy... przeszukamy tą wyspę - powiedziała - Lisanna-san, zamień się w ptaka.
-Nie będziesz mi rozkazywać... - szepnęła do siebie, lecz zrobiła to, o co poprosiła druga magini.
Trzymając niebieskowłosą szponami za ubranie, wzniosła się wysoko. To co ujrzały, zdziwiło je nie mało. Średniej wielkości wysepka była w kształcie... serca!
-Czy to... - zaczęła białowłosa.
-...wyspa z legendy? - dokończyła Juvia.
Patrzyły się tak w osłupieniu. Nie mogły uwierzyć. Jednak to miało sens. Królowa Miłości i Amulet miłości. Możliwe, że w jakiś sposób łączyły się ze sobą.
-Podleć tam - powiedziała magini wody, pokazując na małą zatoczkę z tyłu wyspy.
Szybko się tam wybrały. Myślały, że to las z przodu wysepki jest wspaniały, jednak patrząc na zatokę, odjęło im całkowicie mowę. Położona w dolinie, mała polana otoczona była wodą, a na niej jedno, ogromne drzewo. Siedziała pod nim lekko nie wyraźna postać. Dziewczyny zastanawiała się przez chwilę czy podejść. Ciekawość zwyciężyła. Podlatując bliżej, dostrzegły dokładny zarys sylwetki. Krótkie włosy. Przydługie szaty, które najprawdopodobniej były kimonem. A wokół latające motyle. Postać się podniosła. Powoli zmierzała w stronę magiń. Wychodziła z cienia, padającego na nią. Słońce zaczęło oświetlać nieznajomego, a raczej nieznajomą. Dziewczyny, które już dawno stały na ziemi, przybrały bojowe pozycję.
-No, no. Ile to już minęło, kiedy ostatnio widziałam normalnego człowieka? - powiedziała cichym i smutnym głosem.
Światło całkowicie ukazało postać. Była cała skąpana w różu.
-Chyba niestety wiem po co przyszłyście - rzekła, podnosząc wzrok na kobiety.
Jej tęczówki jako jedyne nie były różowe, a niebieskie, niczym błękit morza.
-Obie jesteście zakochane. Szalenie zakochane. Jednak tylko jedna odnajdzie szczęście. Nawet najdroższego przyjaciela trzeba umieć poświęcić dla tego wspaniałego uczucia. Jednak nie po to przyszłyście, prawda? Jednej z was dam odwzajemnioną miłość. To będzie próba z podwójną nagrodą. To będzie walka o prawdziwą miłość... - rzekła patrząc w niebo.
~*~
(uwaga występują przekleństwa)
-Kurwa! Nie ma tu nikogo?! - krzyczała czarnowłosa dziewczyna, kopiąc puszki i kamienie, które nasunęły jej się pod nogi. Długie włosy ciągnęły się po ziemi. Biała bluzka i czarna spódniczka, sprawiały, że wyglądała jak uczennica jakiejś taniej akademii. Równie czarne kozaki i gogle założone na głowę. Chociaż nie to rozwiewało wątpliwości, że była nie szkodliwa. Szła bawiąc się pistoletem, a na plecach zawieszoną miała bazookę ogromnych rozmiarów. W końcu znalazła cel swoich poszukiwań. Niewinny człowiek siedział sobie na ławce, patrząc w gwiazdy.
-Hej! - powiedziała wesoło, gdy podeszła bliżej.
-A no witam, witam. Co taka piękna kobieta robi sama o tak późnej porze? - spytał
-Kolejny zboczeniec... - pomyślała, ale nadal uśmiechała się ciepło.
Nic dziwnego, że jej się nie przestraszył. Wszystkie swoje bronie wycofała. Jedynym wyjątkiem był mały pistolet, który trzymała za plecami.
-A potrzebuję pomocy - powiedziała niewinnie, jednak w duchu uśmiechała się szatańsko.
-Ja? A do czego moja droga? - spytał, znacząco podnosząc brwi.
-Do tego - odpowiedziała, strzelając w głowę mężczyzny.
Spadł z ławki. Szkarłatna ciecz spływała po jego ciele. Dziewczyna wyjęła z torebki mała fiolkę. Uroniła krople na krew mężczyzny. Po chwili z kałuży czerwonego płynu, zaczął się formować kształt lustra, a w nim mężczyzna w czarnym płaszczu. Spod jego kaptura wychodziło kilka białych kosmyków.
-Kazałeś się skontaktować, więc oto jestem, Keitarō. - powiedziała
Mężczyzna z lustra spojrzał w dół. Zauważył twarz zabitego człowieka.
-Zastanawiałem się co tak długo, a najwidoczniej nie chciałaś zabić niewinnego człowieka - rzekł
-A kto to jest? - spytała
-Gwałciciel. A co? Nie wiedziałaś i zabiłaś go jako przypadkową osobę?
-O-oczywiście, że zabiłam go s-specjalnie! Nie tknęłabym niewinnej istoty! - powiedziała szybko, machając rękoma.
-Zmieniasz się na lepsze, Shaila
-Gdybyś wiedział ile ja ludzi dziennie zabijam... - pomyślała
Przez chwilę tak patrzyli na siebie. Zwykle nienawidzili się nawzajem, lecz teraz musieli współpracować.
-To co chciałeś mi przekazać? - spytała, patrząc wyczekująco na chłopaka.
-Żebyś już nie szła do tego całego Fairy Tail. Wracaj do Crocus. Ja ją przytrzymam przy życiu - odpowiedział jakby nigdy nic.
Czarnowłosa pobladła. Zachowała spokojne nerwy, jednak nie na długo.
-TO PO HUJA KAZAŁEŚ MI ZAPIERDALAĆ TAKI KAWAŁ Z CROCUS, SKORO TERAZ MUSZĘ TAM WRACAĆ!!!! - krzyczała
Przywołała karabin maszynowy. Keitarō z zaciekawieniem patrzył się na nią.
-TY PIERDOLONY IDIOTO! SPECJALNIE TO ZROBIŁEŚ!!! - darła się, strzelając z broni.
Mężczyzna śmiał się w najlepsze.
-Jestem teraz tylko lustrzanym odbiciem. Nie skrzywdzisz mnie.
Nagle wpadła na genialny pomysł. Nie mogła go skrzywdzić, ale mogła pobrudzić.
-Zaraz zobaczymy - powiedziała
Przemieniła się wilka i bez żadnego ostrzeżenia, zsikała się na jego obuwie.
-No wiesz co, nowe buty! - krzyczał chłopak za biegnącą w las wilczycą.
~*~
Muahahahaha!
Toshiro : Ok, końcówką rozśmieszyłaś nawet mnie.
xD xD xD
Dobra, Kaori staje się leniwa i nie chce jej się poszukiwać błędów w rozdziale, tak więc za wszelkie przeprasza.
No i jak wam się ludziaje podoba nowy wygląd bloga?
Bo ja jestem wniebowzięta :D
Jedynie nie wiem czemu ten nagłówek nie jest pośrodku :C
Ale to już szczegół :P
Dodałam kilka nowych zakładek.
Ale to też szczegół.
I tu mam do was pytanie.
Czy chcecie, żebym pisała one-shoty?
Piszcie swe opinie w komentarzach.
Bo jak nie to was zamienię w mrówki!!! >.<
Ramen!
Ramen!
Oczywiście, że chcę, żebyś pisała one-shoty! :)
OdpowiedzUsuńGłupie pytanie. :P
A rozdział bardzo fajny. Powoli widzę, że się rozkręcasz. Szkoda, ze z Lisanny robisz taką dziecinną dziewczynę. Bądź co bądź, jak ma wykonać jakaś misję to ją raczej wykonuje :P
Sorki, ze jeszcze nie wysłałam Ci mojej postaci, ale przez 2 dni byłam u chłopaka i nie miałam zbytnio czasu na siedzenie przy komputerze. Jutro, jak się w końcu wy śpię to ogarnę i Ci wyślę. :3
Poprawiłam u siebie szablon, mam nadzieję, że teraz jest lepiej. :>
... Dobra tyle emocji, że nie wiem do czego zacząć xD
OdpowiedzUsuńDobra, może najpierw najważniejsze: AMULET-SAN ♡♡♡♡♡♡♡ !!!!
Wybacz że nie zaglądałam wcześniej i miałam zaległości, ale brak czasu i jeszcze dodatkowo przyjaciółka z Anglii przyjechała więc... Ale oto wróciłam ! I jestem gotowa dać ci twój wymarzony opieprz xDD
Toshiro, jak zwykle samowolka...a mówiłam...PILNUJ JEJ !!
Aaaaa właśnie, cudny szablonik ! Tylko...dlaczego ja się kurwa pytam, on jest z Bleach'a ?? xD
Nie serio, na początku musiałam popatrzeć czy to ty jesteś autorką, bo inaczej serio, nie wiedziałabym że to twój blog ! xDD
A jeśli chodzi o moja postać to już teraz myślę nad postacią :>
Pozdrawiam :3
Pierdolisz?! Ten szablon jest z Wybielacza?! Toshiro mi go kazał ściągnąć... Toshiro zajebę cie!!!!!
UsuńToshiro : No weź, dopiero wstałem! *ucieka*
Dobra uspokój się Kaori *le medytuje*
Karin : Uważaj, bo jeszcze ściągniesz szablon z Naruto... O Tosiak *tuli się do Toshiro*
A ty skąd?! *pojawia jej się żyłka na czole* *le bierze nóż kuchenny* PASHO WON DARMOZJADZIE, ON JEST MÓJ!!!! *zaciachuje Karin na śmierć* buziaczki Miku~sensei :*
Nie zauważyłaś, Kaori? :D Przecież główną postacią jest tu Rukia. :D
UsuńAle, oj tam, Toshiro ma dobry gust, bo ładny szablon. :3
A ja się tam na Bleachu nie znam *podnosi ręce do góry* Ah szablonik cuuuudny! <333 I znowu był Amulet-san *przytula Keitarō* <333
OdpowiedzUsuńKeitarō: Co ty odpierdalasz?!
No bo Amulet-san jest zajebisty! *wyciąga RPG* Masz wątpliwości?
Shiro: Nahaha! Nareszcie się uwzięła na kimś innym!
*drugą ręką wyciąga Deserta i celuje w Shiro* Jesteś pewna? *strzela*
No i po problemie. O kurwości jaka ja tu zajebista jestem. Nie pomyślałam że mnie taką zrobisz, nah! A co do one-shotów... Tak Kaori-chan!
Keitarō: Miłego nowego narodzenia, coś tam. *pada na ryj* A kto z nami nie~
Shiro: ...wypije niech pod stół się skr~ *pada na Keitarō*
Keitarō: ...ryje.
Co za dekle... Weny Kaori-chan!
Szalonego nowego roku!
Usuń