Gomene, gomene, gomene!
Psiapsiam!
>.<
Dodaję dodatek sylwestrowy po sylwestrze >.<
Ale ja jestem tępa >.<
>.<>.<>.<
Bakaaaaaaaaaaaaaaaaaa! ;_;
Miał być 31, ale się nie wyrobiłam ;_;
Potem chciałam dodać wczoraj, ale byłam tak padnięta, że nie miałam siły pisać ;_;
Wybaczcie mi!
I za wszelkie błędy przepraszam ;_;
:[
Dopiero po chwili zorientowała się, że stoi przed budynkiem Fairy Tail. Pięknie ozdobiony różnorodnymi światełkami. Przed bramą stały dwie ogromne choinki, ubrane w bombki, łańcuszki i inne wymyślne ozdobinki. No tak, przecież święta dopiero minęły.
-A myślałam, że to ja wyglądam jakbym została wyjęta z epoki disco polo... - pomyślała Lucy.
Wolnym krokiem kierowała się w stronę drzwi. Już miała je otworzyć, lecz ktoś przerwał jej jakżeby męczącą czynność.
-Hej, Lucy!
Właścicielem głosu był Natsu. Niedbale ubrany w białą koszule i czarne spodnie, pędził do magini. Nie dość, że miał źle zawiązany krawat, to jeszcze przewiązany na szyi szalik. Tuż za nim leciał Happy. Kiedy byli bliżej, blondynka zauważyła, że niebieski kotek ma na sobie smoking malusienkich rozmiarów.
-Nie jest ci zimno? - spytała, drżąc z zimna chociaż miała na sobie grubą kurtkę.
-Nie. Czemu niby miało mi być zimno? Jestem przecież ognistym smoczym zabójcą - odpowiedział
No tak, w sumie to by się zgadzało. Różowowłosy bez ostrzeżenia przytulił się do blondwłosej. Zdziwiona i cała czerwona, próbowała wyswobodzić się z uścisku chłopaka.
-N-Natsu, czy mógłbyś mnie puścić? - spytała
-Nie. Zimno ci - odpowiedział jakby nigdy nic.
-Oni się luuuuuuuuuuuubią! - wrzasnął na cały głos Happy.
Wystraszeni, szybko od siebie odskoczyli, modląc się aby nikt nie wyszedł z gildii, zwabiony tekstem kota. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Lucy odetchnęła z ulgą. Ponownie chciała otworzyć masywne drzwi, lecz znowu nie było jej dane dokończyć czynności.
-Hej! - usłyszeli męski głos.
Kiedy się odwrócili, ujrzeli Graya. Tradycyjnie nie miał na sobie koszuli, a same spodnie od białego garnituru. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że szedł trzymając Juvie za rękę.
-Niemożliwe, mrożonka odpowiedziała na zaloty Juvii! - krzyknął Natsu, śmiejąc się w niebogłosy.
-Niemożliwe to jest zapłacić kartą w biedronce, płomyczku! - warknął lodowy mag i rzucił się na chłopaka.
Niebieskowłosa gorliwie dopingowała swojemu ukochanemu, za to na czole blondynki pojawiła się pulsująca żyłka.
-MA BYĆ SPOKÓJ CYMBAŁY! - ryknęła
Przestraszeni zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu Erzy. Dopiero po chwili zdali sobie sprawę, że to Lucy przywołała ich do porządku.
-Straszna... - szepnęli obaj, otrzepując się z śniegu.
Gdy doprowadzili się do porządku weszli do gildii. Jednak zanim różowowłosy przekroczył próg, Lucy pociągnęła go do choinki. Chowając się za nią zaczęła poprawiać mu krawat.
-C-co ty robisz? - spytał, czerwony na twarzy.
-Poprawiam ci krawat. Wyglądasz jak ciota - odpowiedziała bez odrobiny zawstydzenia.
-Sugerujesz, że nie umiem wiązać krawatów?!
-Po tym co tu widzę, tak, sugeruję, że nie umiesz wiązać krawatów...
Całemu temu zdarzeniu przyglądała się Lisanna. Na jej twarzy było widać smutek. Niebieskie oczy nie tryskały radością, a usta nie były wygięte w uśmiechu. Coraz mocniej ściskała kieliszek z winem, aż w końcu roztrzaskał się, boleśnie raniąc jej prawą dłoń. Trzask nie uszedł uwadze dwójce magów. W pozycjach bojowych spojrzeli w kierunku, gdzie jeszcze przed chwilą stała białowłosa. Blondynka tylko wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Różowowłosy jeszcze chwilę przyglądał się miejscu, z którego rozległ się dźwięk. Wyczuł ją. Wyczuł Lisanne. Czuł jej zapach, słyszał oddech. Był smoczym zabójcą, więc takie coś było dla niego bułką z masłem. Poszukał by jej. Jednak teraz chciał towarzyszyć Lucy. Tylko to się liczyło. Nie zastanawiając się więcej, pędem ruszył do magini gwiezdnej energii.
...
Impreza w gildii trwała w najlepsze. Wszystkie stoły i krzesła zostały przysunięte bliżej ściany, żeby środek pomieszczenia służył do tańca. Wielka lakryma dyskotekowa wisiała na suficie, świecąc na różne kolory i raz po raz puszczając inną muzykę. Na środku sali stał ogromnych rozmiarów szwedzki stół, a przy nim zgrupowanie magów. I nie stali tam po jedzenie...
-Dawaj, dawaj! - krzyczeli wszyscy.
Otóż odbywał się tam zawzięty pojedynek Graya i Natsu. Na chama wpakowywali w siebie różnorodne posiłki. Od zwykłej owsianki, po faszerowanego indyka i wymyślne wypieki.
-Nie powstrzymasz ich, Erza? - spytała się Levy, patrząc jak do dwójki dołącza Gajeel.
-Nie. Jest sylwester, niech się bawią - odpowiedziała, uśmiechając się ciepło - Idę po ciasto truskawkowe.
Siłą przepchnęła się przez dopingujący tłum. Rozejrzała się po stole i stanęła jak wyryta. Półmiski z jedzeniem leżały na podłodze, obrus był cały pobrudzony. Lecz nie to ją przeraziło. Przyglądała się trójce magów, którzy wcinali w najlepsze. Nigdzie nie było jej ciasta truskawkowego. Cisza przed burzą. Tak teraz można było określić jej minę.
-KTO ŚMIAŁ ZJEŚĆ MOJE CIASTO?! - wydarła się głosem potwora.
Zawodnicy powoli odwrócili się w stronę czerwonowłosej. Ku ich nieszczęściu, miała teraz na sobie zbroję oczyszczenia. Wyglądała jak monstrum. Jej oczy przybrały szkarłatny odcień.
Cała trójka wtuliła się w siebie, czekając na najgorsze. Zamknęli oczy, jednak usłyszeli tylko nieznajomy głos.
-N-Natsu, czy mógłbyś mnie puścić? - spytała
-Nie. Zimno ci - odpowiedział jakby nigdy nic.
-Oni się luuuuuuuuuuuubią! - wrzasnął na cały głos Happy.
Wystraszeni, szybko od siebie odskoczyli, modląc się aby nikt nie wyszedł z gildii, zwabiony tekstem kota. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Lucy odetchnęła z ulgą. Ponownie chciała otworzyć masywne drzwi, lecz znowu nie było jej dane dokończyć czynności.
-Hej! - usłyszeli męski głos.
Kiedy się odwrócili, ujrzeli Graya. Tradycyjnie nie miał na sobie koszuli, a same spodnie od białego garnituru. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że szedł trzymając Juvie za rękę.
-Niemożliwe, mrożonka odpowiedziała na zaloty Juvii! - krzyknął Natsu, śmiejąc się w niebogłosy.
-Niemożliwe to jest zapłacić kartą w biedronce, płomyczku! - warknął lodowy mag i rzucił się na chłopaka.
Niebieskowłosa gorliwie dopingowała swojemu ukochanemu, za to na czole blondynki pojawiła się pulsująca żyłka.
-MA BYĆ SPOKÓJ CYMBAŁY! - ryknęła
Przestraszeni zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu Erzy. Dopiero po chwili zdali sobie sprawę, że to Lucy przywołała ich do porządku.
-Straszna... - szepnęli obaj, otrzepując się z śniegu.
Gdy doprowadzili się do porządku weszli do gildii. Jednak zanim różowowłosy przekroczył próg, Lucy pociągnęła go do choinki. Chowając się za nią zaczęła poprawiać mu krawat.
-C-co ty robisz? - spytał, czerwony na twarzy.
-Poprawiam ci krawat. Wyglądasz jak ciota - odpowiedziała bez odrobiny zawstydzenia.
-Sugerujesz, że nie umiem wiązać krawatów?!
-Po tym co tu widzę, tak, sugeruję, że nie umiesz wiązać krawatów...
Całemu temu zdarzeniu przyglądała się Lisanna. Na jej twarzy było widać smutek. Niebieskie oczy nie tryskały radością, a usta nie były wygięte w uśmiechu. Coraz mocniej ściskała kieliszek z winem, aż w końcu roztrzaskał się, boleśnie raniąc jej prawą dłoń. Trzask nie uszedł uwadze dwójce magów. W pozycjach bojowych spojrzeli w kierunku, gdzie jeszcze przed chwilą stała białowłosa. Blondynka tylko wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Różowowłosy jeszcze chwilę przyglądał się miejscu, z którego rozległ się dźwięk. Wyczuł ją. Wyczuł Lisanne. Czuł jej zapach, słyszał oddech. Był smoczym zabójcą, więc takie coś było dla niego bułką z masłem. Poszukał by jej. Jednak teraz chciał towarzyszyć Lucy. Tylko to się liczyło. Nie zastanawiając się więcej, pędem ruszył do magini gwiezdnej energii.
...
Impreza w gildii trwała w najlepsze. Wszystkie stoły i krzesła zostały przysunięte bliżej ściany, żeby środek pomieszczenia służył do tańca. Wielka lakryma dyskotekowa wisiała na suficie, świecąc na różne kolory i raz po raz puszczając inną muzykę. Na środku sali stał ogromnych rozmiarów szwedzki stół, a przy nim zgrupowanie magów. I nie stali tam po jedzenie...
-Dawaj, dawaj! - krzyczeli wszyscy.
Otóż odbywał się tam zawzięty pojedynek Graya i Natsu. Na chama wpakowywali w siebie różnorodne posiłki. Od zwykłej owsianki, po faszerowanego indyka i wymyślne wypieki.
-Nie powstrzymasz ich, Erza? - spytała się Levy, patrząc jak do dwójki dołącza Gajeel.
-Nie. Jest sylwester, niech się bawią - odpowiedziała, uśmiechając się ciepło - Idę po ciasto truskawkowe.
Siłą przepchnęła się przez dopingujący tłum. Rozejrzała się po stole i stanęła jak wyryta. Półmiski z jedzeniem leżały na podłodze, obrus był cały pobrudzony. Lecz nie to ją przeraziło. Przyglądała się trójce magów, którzy wcinali w najlepsze. Nigdzie nie było jej ciasta truskawkowego. Cisza przed burzą. Tak teraz można było określić jej minę.
-KTO ŚMIAŁ ZJEŚĆ MOJE CIASTO?! - wydarła się głosem potwora.
Zawodnicy powoli odwrócili się w stronę czerwonowłosej. Ku ich nieszczęściu, miała teraz na sobie zbroję oczyszczenia. Wyglądała jak monstrum. Jej oczy przybrały szkarłatny odcień.
Cała trójka wtuliła się w siebie, czekając na najgorsze. Zamknęli oczy, jednak usłyszeli tylko nieznajomy głos.
-A może mnie zjesz, piękna pani?
Przed szkarłatnowłosą stało jakieś niebieskie coś. Miało w oczach serduszka.
-WYPIERDALAJ, POMYLIŁAŚ ANIME GALARETO!!! - krzyknęła wykopując to "coś" za drzwi - To na czym skończyłam? - spytała z morderczym wzrokiem.
-G-gomene Erza, już nie będziemy! - powiedzieli naraz, kłaniając się przed nią.
-W takim razie pójdziecie teraz do sklepu i wykupicie cały zapas ciasta!
-Nie będzie takiej potrzeby.
Wszystkie twarzy odwróciły się w stronę drzwi. Stał w nich Jellal, Ultear i Meredy. Dodatkowo każdy trzymał jakieś pudełko. Niebieskowłosy sięgnął do swojego i pokazał Tytani truskawkowe wypieki. Ta jak na zawołanie, podmieniła zbroję na strój kotka i zaczęła się łasić do chłopaka.
Zwołałem ich, żeby nie bawili się sami! - powiedział Makarov, kiwając się wesoło na boki, całkowicie podpity.
...
Było już dobrze po 23. Członkowie gildii nie szczędzili sobie alkoholu.
-Kto się ze mną napije?! - wrzasnęła Cana.
Od razu do baru podbiegło kilka osób. Gray, Laxus, Natsu, Elfman i Erza. Chwycili za kufle i zaczęli pić. Mira zapisywała na kartce, kto ile wypił. Powoli zaczęli się upijać. Czerwonowłosa odpadła jako pierwsza. Przed upadkiem na podłogę, uchronił ją Jellal.
-Picie jest takie męskie! - krzyczał Elfman, czkając co chwile.
Niedługo potem stracił przytomność.
-Już nie mogę - powiedzieli razem Natsu i Gray.
Mierzyli się groźnym spojrzeniem.
-Nie przedrzeźniaj mnie! Nie, to ty mnie nie przedrzeźniaj! - krzyczeli razem, stykając się czołami.
-A więc zostaliśmy tylko my - rzekł Laxus, wlewając w siebie sake.
-To będzie ciekawe... - odpowiedziała brunetka z błyskiem w oku.
...
Lisanna przyglądała się Natsu. Walczyły w niej mieszane uczucia. Miała okazję. Był podpity i sam nie wiedział co robi. Z jednej strony chciała to wykorzystać. Taka szansa może się już nie powtórzyć. Z drugiej strony wiedziała, że nie powinna ze względu na jego stan. To by było nie fair. Pragnienie jednak wygrało. Postarała się o to, by Lucy była w pobliżu.
-Hej, Natsu - powiedziała uwodzicielskim głosem, siadając mu na kolanach.
Blondynka od razu wychwyciła ten ton. Spojrzała się w stronę białowłosej. Kiedy Lisanna kątem oka zauważyła, że magini się patrzy, pocałowała Salamandra. Cała gildia patrzyła się na nich z osłupieniem. Zwłaszcza Lucy. Po chwili dotarło do niej co się stało. W jej czekoladowych oczach, pojawiły się łzy. Szybko wyszła z gildii. Natsu usłyszał jej płacz i dotarło do niego co się stało. Bez żadnych uczuć, zrzucił z siebie białowłosą.
...
Szukał jej. Przez promile alkoholu we krwi, trudniej było mu wyczuć jej zapach. Zbliżała się północ, a on nadal gorliwie szukał. Obiecał sobie, że obejrzą fajerwerki razem. A teraz co? Nie potrzebnie brał udział w tym konkursie Cany... Lisanna wykorzystała okazję. Na domiar złego na oczach Lucy. Jego rozmyślenia przerwał cichy płacz i znajomy zapach. Pędem ruszył na małe wzgórze. Pod wielkim drzewem siedziała blondynka, łkając cichutko. Niepewnie podszedł do niej i przytulił od tyłu. Przestraszona wstała. Jej twarz posmutniała widząc chłopaka, ale jednak odetchnęła z ulgą.
-Czego chcesz? - zapytała chłodno.
-Pogadać...
-To idź pogadaj z Lisanną! - krzyknęła
-Ale...
-Ale co?! Wolisz grać na dwa fronty?! Taki z ciebie playboy?!
Z jej oczu wypływały łzy. Niebieska sukienka była cała w śniegu. Policzki zaróżowione od zimna. Nie przeszkadzało jej to. Chciała uciec. Uciec jak najdalej. Dopiero po tym incydencie, zdała sobie sprawę co czuje do różowowłosego.
-Lu... - zaczął Natsu
-Co Lucy?! Co?!
Wściekła do granic możliwość chciała odejść. Zostawić go samego. Lecz poczuła ucisk na nadgarstku.
-Lucy, do cholery kocham cie! - krzyknął i pocałował ją.
Na niebie zabłysnęły fajerwerki. Dziewczyna wpatrywała się w chłopaka z szeroko otwartymi oczami. Nie opierała się. Zobaczyła jak gdzieś daleko za Salamandrem, leci fajerwerka. Jej zdziwienie sięgnęło granic, gdy wybuchła, a na niebie pojawiło się czerwone serce. Uśmiechając się w duchu, oddała pocałunek. Teraz w swojej głowie słyszała tylko dwa słowa.
Kocham cie
Yaaa! Mam motylki w brzuchu ._.
OdpowiedzUsuńKeitarō: Większą idiotką się nie da być? Zakochałaś się w dwóch postaciach z anime, które tak naprawdę nie istnieją?
Przepraszam bardzo, ty też nie istniejesz! I w ogóle co ty tu robisz?! Kaori cię wymyśliła! Zapierdalaj do niej, albo zabić Lisannę!
Keitarō: A idź ty jaraj się tym NaLu.
TYM NaLu? TYM? Ja ci dam! SHIROOO! Zajebać mi go!
Shiro: Ta. *rzuca się na Keitarō*
Za grosz szacunku dla naLu ;-; Zabić Lisanne! A co do rozdziału... zajebisty! Trzeba przyznać że już prawie na każdym blogu Lisanna zarywa do Natsu, a potem Lucy się wścieka i takie tam duperele. Ale fajnie, że każdy pisze to inaczej :3 Weeny Kaori-chan!
*Shaila Black*
Ja wiem, że to nie jest najbardziej oryginalny pomysł, ale nie potrafiłam wymyślić nic lepszego ;_;
UsuńKeitarō, zdrajco wracaj do mnie, a nie się szlajasz z Shailą ;_; Shailiiiiiiś! Oddaj mi Keitarō, a ja Ci dam Toshiro. :C
Toshiro : Ej!
No co?
Toshiro : Już mnie nie kochasz???
A kiedy mówiłam, że cie kocham?!
Toshiro : Na przykład teraz.
Daruj sobie żarty... Mam na ciebie focha... I tym razem nie pomylę szafy z garderobą! *wkopuje go do szafy*
Toshiro : Garderoba lepsza!
Spierdalaj zwiedzać Narnie, mały człowieku!
Toshiro : Ale ja chcę zwiedzać garderobę!
Ja pierdole, co za zboczeniec ;_;
Toshiro zamiast Keitarō, hmmm.... No ja nie wiem... W kogo będę strzelać teraz skoro Toshi nie jest bezbronny?
UsuńKeitarō: A kogo ja będę wyzywać bez konsekwencji?
XDDDDDDD
Ja nie wiem, czemu z Lisanny robicie takiego potwora, zołzę i mendę. Ok, może faktycznie przed jej odejściem, coś czuła do Natsu, ale przecież teraz nie jest jakąś małpą. :P No, ale cóż, fanfik rządzi się własnymi prawami. Ja lubię Lisannę.
OdpowiedzUsuńA co do samego rozdziału, to był uroczy. :3 I co więcej natchnął mnie na na napisanie one-shota z Erzą i Jellalem! *w*
Wiesz... ja jej nie lubię, nie dlatego, że czuła coś do Natsu...
UsuńNie lubię jej, bo jak "umarła" to Mira zrobiła się sweet girl spod baru >.<
Moja Mira >.< Dobrze, że chociaż jak się używa magii to jest true goth xD
One-shot Erza x Jellal?!
Jerzaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Jeeeeeeeeeeeeeeeej!
Kocham cie Mavis!
Toshiro : A ja to co?
Ciebie nie kocham...
Toshiro : Czemu?
Bo nie ma dżemu...
Tpshiro : Czemuuuuuuuuuuuu?
Dlatego, że, ponieważ,bo! *wrzuca do szafy*
Toshiro : Garderoba nadal lepsza!
Oj dajże se spokój!
Mavis! Gwiazdko z nieba ty moja! Nareszcie ktoś kto nie ma nic do Lisanny oprócz mnie! xD
UsuńWychodzi na to, że to ja jestem tą złą, bo nie przepadam za nią ;_; *ryczy*
UsuńToshiro : ymh... nie wiem co powinienem zrobić...
Siedzieć cicho najlepiej... A teraz wybaczcie, ale idę się powiesić z nawet nie wiem jakiego powodu ;_;
Ale to nie LIsanny wina, że Mira stała się miła dziewczyną. Lisanna przecież nie chciała umrzeć Q.Q
OdpowiedzUsuńI nie, Kaori-chan, nie jesteś ta złą, jesteś kochana i milutka Plue *tuli*
Tak bardzo słodkie! ^^ Ja nie mogę ;-; No nie mogę...
OdpowiedzUsuńHajsune : To zacznij móc.
Jaka ona jest bez serca!
Czekam na następny rozdział...
Nienawidzę Lisanny! Po prostu jak o niej czytam, to jakiś taki pasek o kolorze czerwonym zaczyna pikać i wybuchać ;-;